Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WybrałemPolskę
Niestety,jestemwpodobnejsytuacji.Georgeuśmiechnął
sięznacząco.
WprzeciwieństwiedoAndrewsaiDrury’ego,którzystaliple-
camidosamolotu,Georgedostrzegłniewysokiegomężczyznę,
którywyjmowałzdakotyworkizpocztądyplomatycznąiładował
jedobagażnikanowiutkiegohumberapullmana.
Zdajesię,żetoktośznaszejambasady!wykrzyknął
entuzjastycznie.
Alezanimzdążyłunieśćrękę,szoferwgranatowymuniformie
wskoczyłzakierownicęiodjechał.
Wszyscytrzejbezsłowaweszlidobaraku.Pozałatwieniu
formalnościpaszportowychusiedlinachwilęwniewielkiejsalce
opatrzonejnapisemBAR,wymalowanymprowizoryczniebiałymi
literaminatablicyzbitejzestarychdesek.Zamówiliherbatę,bysię
trochęogrzać.Byłagorąca,choćwniczymnieprzypominałatej,
którązwyklepiliwAnglii.Owzbogaceniunaparukapkąmleka
niebyłocomarzyć.Właściwieherbatabyłajedynymnapojem
serwowanymwtymprzybytkuudającymlokalgastronomiczny.
MiędzykolejnymiłykamiDrurydowiedziałsię,żewstronęśród-
mieściabędziejechałojakieśautoimożeichpodwieźćdohotelu
Polonia,gdzietymczasowomieszcząsięambasadabrytyjskaoraz
przedstawicielstwaCzerwonegoKrzyżaiUnry.
PółgodzinypóźniejAnglicyodkryli,żeichtransporttowojsko-
wystudebaker,adrogęmająprzebyćnapaceprzykrytejdziurawym
brezentem.Dlatrzechstarychfrontowcówniebyłtoproblem,ale
podróżokazałasiętrudniejsza,niżmoglisięspodziewać.Auto
wolnoprzedzierałosięprzezzaśnieżoneulice.Głównadroga
wyglądałaprzyzwoicie,alemijaneulicewciążbyłyzasypane
gruzem.Pusteoczodołyokienpatrzyłyślepowypalonymidziu-
rami.Głębiejzionęłaciemnapustka.Wielekamienicniemiało
pięter.Podtrzymującesięnawzajemszkieletyzewnętrznychścian
15