Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
BROOKLYN
Kalifornia,USA
Wdech,wydech,wdech,wydech,wdech…Starałamsię
zapanowaćnadzmęczeniem.Zprzyklejonymdotwarzy
uśmiechem,ciężkounoszącąsięklatkąpiersiową
iwysokopodniesionągłowąwyczekiwałamogłoszenia
wyników.RamionaDanielaciasnooplotłymojątalię.Był
spięty.Denerwowałsiętakjakja.Jegoklatkapiersiowa
stykałasięzmoimiplecami,czyniącznasdobrze
zsynchronizowanąmaszynę.Daliśmyzsiebiewszystko.
Zatańczyliśmytak,jakchcieliśmyzatańczyć.Nie
popełniliśmybłędów,niewydarzyłosięnic
niezaplanowanego…amimotoobawiałamsię,
żeponieśliśmyporażkę.
Prześlizgnęłamwzrokiempotrybunach,chłonąc
atmosferęmistrzostw.Szalonaliczbakibicówzbrytyjską
flagąwdłoniachzalałastadion.Pragnęłam,bymieli
coświętować.Pragnęłamzwycięstwa,naktórewraz
zDanielempracowaliśmylatami.Chciałam,byśmy
wrócilidodomówztytułemmistrzówświata,atym
samymdołączyligodozdobytegowcześniejtytułu
mistrzówEuropyparzawodowychwtańcach
latynoamerykańskich.Chciałamspełnićnietylkoswoje
marzenie,aleprzedewszystkimmarzeniamoich