Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nietylko,żeminieszkodzi,aleowszem,
powiedziałempannieMelanii,żejąlubię–mówiłpan
Ksawery–zwłaszczagdyktoprzytymśpiewa:„Już
miesiączeszedł,psysięuśpiły”25albo:„Raznapniu
międzydębami”.
–Et,dajpanpokój–odpowiedziaładziewczyna
czerwieniącsię.–Panmyśli,żejatakagłupiadlatego,
żejestemcórkąoberżystki,żesięniepoznamnatym,
żepansobiezemniedrwisz.Agdybyśpanwiedział,jak
mnietozabolało,tobyśsampożałował.
–Ależałuję,znajszczerszegosercażałuję–mówiłpan
Ksawery.–Tenmójnieszczęsnyżartmusiałpannę
Melanięmocnozaboleć,skorodostrzegłemłzywjej
pięknychoczach.
–A,zarazwpięknych–odpowiedziaławzruszając
ramionami.–Jaktopanowielubiciedurzyćkażdąbiedną
dziewczynę,azwłaszczawoberży,gdziemożnachodzić
wczapcenagłowieiświstaćpopokoju.Panowie
myślicie,żesiękażdazarazdazłapaćpochlebstwem
inieszczerągrzecznością.Znamjamojeoczydobrze
iwiem,jakieonesą.Możeijesttaki,dlaktóregoone
piękne,alenapewnoniedlapana.Pocootymmówić
–dodałamachnąwszyręką–chcepankurczęikaszkę
namleku?
–Iowszem,proszę,tojestwłaśnieto,colubię
–odpowiedziałpanKsawery,patrzączzajęciem
nawyrazistątwarzdziewczyny,którejczarneoczybyły
rzeczywiściepiękne,awktórejmowieiruchachwidać
byłowolęienergię.
Ubraniejejbyłoskromne,aleczyste;włosyciemne,
bujneigładkozaczesane;rękabiała,anoga,choć
wstarymtrzewiku,zdawałasięniewielka.
–Czegóżmisiępantakprzypatrujesz?–zapytała,jakby
obrażonajegospojrzeniem.
–Bombardzociekawy–odpowiedział–dlaczego
tawzmiankaogitarze,którązrobiłemniechcący,tak