Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–powiedziała,ajawyobraziłamsobiejejobleczoną
wrękawiczkęprawądłońwlewejdłonipiastującego
stanowiskoredaktoranaczelnegomęża,paręwirującą
wsalibalowej,pijącąszampanaiśmiejącąsiętak,jaknie
śmiałsięniktodpoczątkuwojny,gdytymczasem
zaledwiekilkaprzecznicdalej,wpokojuprzylegającym
doichsypialni,spałowkołyscemałedziecko.
–Trojedzieci–powiedziałam–dwóchsynówicórkę…
Właśnietylechciałabymkiedyśmieć.
–Jabymchciałamiećpiątkę–dorzuciłaMarie.
–RennyiCharlesjunior–zakończyłaLiv.–Powojnie.
–Apochwilidodała:–Jeślitwojezdjęcianie
sąwystarczającodobre,niejesteśwystarczającoblisko.
TakmówiRobertCapa.–Zabrzmiałotożałośnie,wjej
głosiezabrakłosiły,którąemanowała,gdytegoranka
pojawiłasięwobozie.–Ajabyłamzaoceanem.Icały
czasodfrontudzieląmniecałekilometry,gdy
tymczasemCapa,FrankScherscheliRalphMorsesąjuż
wdrodzedoParyża,idązoddziałamiwojskawstronę
miasta,wieżyEiffla,PólElizejskichiwyzwolenia,żołnierze
aliantówwmaszerowująwtłum,którywylałsięnaulice,
iświętująto,costaniesięniezapomnianymmomentem
tegostulecia.Momentem,naktórymjakiśfotoreporter
zrobikarierę.
–Totychceszzrobićkarierę–powiedziałaMarie
karcącopółgłosem.
Wszystkiemiałyśmyrobićto,doczegozostałyśmy
wyznaczone,bywygraćwojnę.Miałyśmywykonywać
rozkazy.Niezwracaćuwaginaniewygody.Robić
wszystkozmyśląowysiłkuwojennym,aniczmyślą
osobie.
–Nocóż,jeśliomniechodzi–powiedziałam,starając
sięzagłuszyćnaganęsłyszalnąwgłosieMarieizdławić
własnąkrytycznąocenę–uznałam,żezanim
amerykańscychłopcywrócądodomu,jabędęjużstarą
panną,więcpomyślałam,żelepiejtuprzyjechać
iposzukaćsobiezalotnika!–Jakbymzupełniepominęła
wszystkiezabiegizwiązanezuzyskaniemakredytacji,
szczepień,paszportu,wizyiksiążeczkiwojskowej