pamiętali,Bojanzawszebyłstary.Niektórzymówili,
żemadziewięćdziesiątlat,jeszczeinni,żesto
dwadzieścia.
Nieulegawątpliwości,żeBojancieszyłsięnawyspie
ogólnymszacunkiemizniszczonepoleziemniaków
wzbudziłozdziwienieizaniepokojenie.Nikttuprzecież
niechciałbymusprawićtakiejprzykrości.Zaczynałosię
dziaćcoś,nacomieszańcywyspyniebyli
przygotowani.Agdyktośjeszczewspomniałopolu
Petra,tonaprawdęzrobiłosięnieprzyjemnie.
–Jakbyunasbyłydziki,topomyślałbym,żedzik,ale
unasniemadzików–stwierdziłMłody.
–Przecieżniktznasniezżerałbynasurowo
kukurydzy,atymbardziejziemniaków–powiedział
Tomasiprzezchwilępomyślał,żebyćmożejest
jedynympodejrzanym.Byłwkońcunawyspie
najkrócej,apozatymtostróżówprawa,aszczególnie
tychnaemeryturze,oskarżasięonajwiększe
perwersje.
NiktjednakTomasaonicnieoskarżał.Wszyscy
siedzieli,patrzylinaszklankizalkoholemimilczeli.Nie
mielipomysłu,bojakniedzik,toco?
–Mnietowyglądajednaknadzika.Aleskąddzik
nawyspie?–Bojanpowiedziałpochwili.
–Możeprzypłynąłzlądu.–Młodyzawszeuważał,
żewiewszystkonajlepiej.–Widziałemkiedyśtakifilm
przyrodniczyohipopotamach...
–Cotypieprzysz?–przerwałmuJovan.
–Niepieprzę,tylkotambyłorównieżodzikach,
żepotrafiąprzepłynąćrzekę.
–Rzekęmożetak–zgodziłsięViktor–aletujest
morze.Kuterdolądupłynieprawiegodzinę.