Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Lipcowyżarparzystopy.Rozpuszczająsiępodeszwy
kupionychwPolscejaponek.Okulary,lekkomyślnie
zostawionewsamochodzie,paląuszyinos.Nałydceślad
oparzenianieuważniewysiadałamzrozgrzanego
samochodu.Nieumiemjeszczeżyćwtympustynnym
upale,mieszkamwOmaniedopierooddwóchmiesięcy.
Zaawansowanaciążadajemisięmocnoweznaki.Tego
lipcowego,niedzielnegoranka,przyprawiepięćdziesięciu
stopniachnazewnątrz,czekamwkolejce,żebyodebrać
kartęrezydencką.Salika,młodaOmanka,przyszła
poprawojazdy.Dotykamojegobrzuchaipytaopłeć
dziecka.
InszaAllah
,urodzicisiępięknysyn.Ailezaniego
dostaniesz?pyta.Widzącmojązdziwionąminę,
tłumaczy:Dawniejunasotrzymywałosięrównowartość
wagidzieckawzłocie,aleteczasysięskończyły.Teraz
możnalicz,powiedzmy,nakolięibransolety.Alelepiej
towcześniejustalić,żebysięniezdziwić.Mojasiostra
zapisaławszystko,comadostaćwkontrakcie
małżeńskim.Atrafiłyjejsiębliźniakiiwszystkorazydwa.
Wyobraźsobie!klaszczewdłonie.Atycomasz
wkontrakcieślubnym?dopytujesię.
Jestzaskoczona,żeniemamyzmoimpolskimmężem
żadnegokontraktu.
KontraktślubnytowOmaniepoważnydokument.
Możnawnimzapisać,żemążsfinansujestudiamedyczne