Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iodgarnąłrudawe,kędzierzawewłosyprzylepionedoczoła.
Nieuśmiechałsię.Kącikijegoustdrgałynerwowo,jakby
podrażnioneprądem.Jegozieloneoczymyszkowałypownętrzu
przyczepy,alekkoodstająceuszywsłuchiwałysięwdźwięki
dobiegającezradiastojącegonalodówce,któregoprawienigdynie
wyłączam.Zaproponowałemmuczekoladę.Ledwierozwinąłem
sreberkogorzkiejgoplany,odrazuułamałkawałekiwłożyłdoust.
Pokazałemleżącegonaparapeciebanana,niepogardziłnim
iwtrząchnąłgo,jakbyodrananicniejadł.
–Coto?–Wskazałnapółkęzksiążkami.
Niebardzowiedziałem,ocomuchodzi,więcwymieniłemtytuły
książekorazautorów,alenicztegonierozumiał.
–Tosąksiążki–odpowiedziałem.–Zapisanesątampostępki
ludzkie,tedobreitezłe.Wnichjestzamkniętyświat,którego
naprawdęniema.
WyciągnąłmojąulubionąpowieśćWiktoraHugo,„Nędznicy”.
Obróciłjądogórynogami,odgrywającprzedemnąjakąśżałosną
komedię.Udawał.Musiałudawać,gdyżmiałnaokozosiemlat,
awtymwiekujużsięwie,doczegosłużąksiążki.Niemieszkał
przecieżwodciętejodświataamazońskiejwiosce,tylkowniemal
stusiedemdziesięciotysięcznymeuropejskimmieście.
–Jakiświat?Dlaczego,jakgoniema,tojestzamknięty?–pytał
naiwnie.
Dalejnicnierozumiał,więcuznając,że„Nędznicy”tozatrudna
dlaniegolektura,wyjąłemzpółkipowieśćAntoine’adeSaint-
Exupery’egooksięciu,któryprzyleciałnaziemięzasteroidyB-612,
ipodałemmują.
Oglądałjąjakjakiśpodejrzanyprzedmiot.Pośliniłpalce,czegonie
znoszę,iprzekartkował,zatrzymującwzroknarysunkachwykonanych
przezfrancuskiegopilota.Zaciekawiłgopękatyklaunstojącynakuli
ziemskiejwotoczeniugwiazdpomalowanychnażółtoorazoszczędny
rysunekprzedstawiającyspotkanieMałegoKsięciaześlimakiem.
Nagleoderwałwzrokodilustracjiispojrzałnamniepytająco,awtedy
zachęciłemgo,byprzeczytałkróciutkifragment,aleonwzruszył
ramionami.Byłemzdumiony,żeniewie,ocogoproszę.
–Nieumieszczytać?–spytałempodejrzliwie.
Pokręciłprzeczącogłową,uciekającwzrokiempodstół,gdzie
gromadziłembrudnebutelkipotanimwinieipiwie.
–Ilemaszlat?
–Chybaosiemalbo…