Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JanSiwmir:ŻABEŁTROJAŃSKIRW2010
CzęśćI:Śmiertelnadawkapoezji
Niestety.Wszystkowokółjesttakie...inne.Piękne,alebrakujemisłów,abyto
opisać.
Możety,Gino?
Jazkoleiniejestemwstaniesłówopanować.Cisnąmisiędogłowyze
wszystkichstron.Pszczołytrącająfioletowedzwonki,sarnywychylająłabędzieszyje
zzawonnychizielonychjakszmaragdyzarośli,szemrzewoda,krystalicznieczystai
rześka...Jużwiem,umieszczętowszystkowformievilanelli.
Znowu?jęknąłSteve.Możejednakporzuciłabyśograniczenia
wersyfikacyjne?
Zaskoczęcięjeszcze.Ginanaburmuszyłasię,aMichałdostrzegłprzez
momentwjejoczachpodejrzaniezimnybłysk.
Tom,aty?
Nic.MożeniechGeorgeprzeczyta.Widziałemgoranonapomoście,jakcoś
gryzmolił.TymbardziejżeśpieszysiędoAugustowa.AjakprzyjdzieEgon,to
zacznieupajaćsięwłasnymerotycznymgłosemiGeorgeznówniezdąży.
Awłaśnie.DlaczegoniemaEgona?
Najwyraźniejocośsięobraził,nadąłistwierdził,żeniebędzienas,
maluczkich,zaszczycałswojąobecnościąprzezjakiśczas.Byćmożezaszyłsię
gdzieśwlesie,biorącprzykładzfotografa.Pewniepóźniejuraczynasutworemo
wyczynacherotycznychkaczekkrzyżówek.Georgeziałsarkazmem.Mamtylko
jedenwiersz.
brydż
rozgrywamytylkojednegorobra
takabyłaumowatwojazsamymsobą
mymamysiętylkodostosować
jeszczeniewiemcojestatu
27