Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jacekwpatrywałsięwstronęksiążki.Wydawałomusię,żewyrazy
zaczęłysięzlewaćwjednąwielkąplamę.Zacząłszybkomrugać,
bypowstrzymaćnapływającedooczułzy.Niezamierzałpłakać.Ani
trochę.
Byłobyłatwiej,gdybypróbowałczytaćprzypanuGóreckim,ich
nauczycielu.JednakbyłaprzynimtylkomamaBasi.
Jacekbardzosięucieszył,gdysiędowiedział,żemamaBasi
przyjdziedoichklasy,żebynauczyćichczytać.LubiłmamęBasi.
Znałjąoddawna,odkiedyrodzinaBasiwprowadziłasięposąsiedzku.
Jednakteraz,gdykobietapróbowałagonakłonićdogłośnego
czytania,myślałoniejinaczej.Wiedział,żeodtejporyzakażdym
razem,gdyzobaczyjąpodrugiejstronieogrodzenia,przypomnisobie
tęlekcję.
Miałwrażenie,żewalczyztymjednymzdaniemodkilkugodzin.
–Poeksperymentuj–zasugerowałałagodnymtonemmamaBasi.
–Nieumiem–wydukałJacek.
–Założęsię,żedaszradę,jeślisiępostarasz.
–Napewnonie!–krzyknąłicisnąłksiążkąobiurko.