Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zapomnianehistorie
RW2010
DagmaraAdwentowskaUMARŁYCHPOGRZEBAĆ
Todaszzgodę,Grzesiu?przycisnąłmnieStrachota.Bojaksprzedasz,to
jakiobcyprzyjdzie,amytumiędzysobąswojaki,dogadamysięprzecież…
Wymigałemsięzmęczeniemiprzygotowaniamidopogrzebu,uścisnąłem
spracowanąrękęsołtysa,choćdotykjegodłonistałsiędlamnietaksamoodrażający
jakzimnaskóratrupa.Zapewniającwielokrotnie,żesprawęrozważę,wepchnąłemgo
wreszcieniemalprzemocązakierownicę.Gdyświatłavolkswagenazniknęły
wzagajniku,podszedłemdokapliczki.Solidny,murowanydomekdziadekdawno
temupobieliłwapnem.Terazcałakonstrukcjazdawałasiębardziejszaraniżbiała,
spękanajakpowierzchniarozbitegolustra.Nigdyniesprawdziłem,jakiemu
świętemudziadekwybudowałtenpałacnadwametrywysokiipostanowiłem,że
czassiędowiedzieć.Uchyliłemprzeszklonedrzwiczki.Zajrzałemdośrodka,lecz
niszabyłapusta.Żadnejfigurkiczychoćbyświętegoobrazka,jakiksiądzzostawia
zazwyczajpokolędzie.Wśrodkuzwiewnejakmgła,unoszoneciepłymoddechem
letniejnocy,falowałynicipozrywanychpajęczyn.
Domnierozbrzmiewałjużtajemniczymiszelestami,trzaskamiipostukiwaniem.
Wypełniałagopobrzegimodlitwaszeptanaprzezżałobnieodzianebabiny.Nawet
słówniemogłemrozróżnićtylkojedenszum,jakodgłosodległegowodospadu.
Wsypialni,wokółłóżka,naktórymspoczywałyodzianewgarniturzwłoki,płonęły
świece.
Chwyciłmniepustyśmiech,azarazpotemgniew.Nawsijedendrugiemu
pomaga…aiowszem.Jeślimawtyminteres!Niezszacunkudlazmarłegote
staruszkiczysołtystutajprzyszli,nieztroskiomnieaninawetniedladochowania
wiernościjakimśobyczajom,tutejszymczyteżtakim,którespodstrzechzaBugiem
przywieźlipodwypalanedachówkinadOdrą.Oniprzyszli,żebywyrwać
trzymetrowypasogroduzkapliczkąpodnowądrogę.Caławieśjużoddała,oprócz
dziadka.Daszzgodę,Grzesiu?Przecieżnamnieodmówisz,dbamyociebiejak
oswojaka,zpogrzebemsamegoniezostawiamy…Pococitaziemia,itakzaraz
sprzedasz,wróciszdomiastaizapomnisz!
7