Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
traktowalinaspodle.Zwłaszczaciebie,aty...
NieprzerwałmuWiwanłagodnieizesmutkiem.Ciebie.
Erlonspojrzałnaswojegoniezwykłegosynawrozterce,dyk-
towanejrozpaczą.Miałzbytdobreserce,wiedziałotym.Lecz
ktowtejrodziniegoniemiał?Czasemwydawałomusię,że
swojąszlachetnościązarażaliotoczeniewokół.Światnieodpła-
całimtymsamym,ajednaktrwaliwtymspojeniniezwykłąwię-
zią,którejgłównymogniwembyłjegoniezwykłyprzybranysyn.
Comamrobić?zapytałcicho.
MogłeśmutegoniepokazywaćwysyczałaLena,wciąż
niemogączapanowaćnadwzburzeniem.
Daruj,mamoodezwałsięwreszciePafian.Naprawdę
myślisz,żeprzedWiwanemmogłabyścokolwiekukryć?Wystar-
czyłobymujednospojrzenienaojca,żebynabraćpodejrzeń.Po-
temtakdługodrążyłbyskałę,wszystkiegobysiędowiedział.
Dziękimruknąłbratwodpowiedzi.
Pafianuśmiechnąłsiędoniego,choćbyłtouśmiechpo-
zbawionyradości.
Wiwanstanąłprzyoknie.Przezchwilęprzyglądałsięwmil-
czeniuspokojnemurytmowimiasteczka.Stądbyłowidaćport,
gdziecumowałwtejchwiligaleonWalerianależącydojego
przyjaciół,orazkilkainnychstatkówkupieckich,atakżewie-
lemniejszychłodzirybackich.Budowanonowedomyimałe
mostyprzezwiększegórskiestrumienie.Corazwięcejulicnie
przypominałojużubitegotraktu.Szlaktychbrukowanychza-
czynałsięodbrammurówisięgałzkażdymmiesiącemcoraz
dalej,wspomaganyfunduszemmiejscowych.Dobrzewiedział,
żetakdynamicznyrozwójwostatnimczasieBarnicazawdzię-
czawdużymstopniujemusamemu.Czułsięztymtrochęnie-
9