Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ubranieiwędrowaćjęzykiempokażdymcentymetrze
jejciała.Przeczesałemjednaktylkorękąwłosy
istarałemsięnieokazywaćpożądania.
‒Niewydajemisię,Nate‒odpowiedziałaniemal
przepraszająco.
‒Bomaszjużfaceta?‒spytałem,omiatającwzrokiem
jejtwarz,czyhającnakażdąoznakęniezdecydowania.
Możejeślijąpocałuję,odwzajemnipocałunekAmoże
poprostudamiwpysk.Postanowiłemnieryzykować.
Najwyraźniejniebyłamnązainteresowana,ajanie
umiałemzapanowaćnadzazdrością,którawemnie
narastała.Przezostatniekilkagodzinzdążyłemsię
zorientować,jakaświetnazniejdziewczyna.Jejchłopak
toszczęściarz.Miałemnadzieję,żezdawałsobieztego
sprawę.
‒Aha‒wyszeptała,kiwającgłową.
‒Wporządku.Miłobyłociępoznaćiprześladować
przezparęgodzin.Świetniesiębawiłem,dzięki.
Pierwszegomailaodprześladowcypowinnaśdostać
wciągukilkudni‒zażartowałem,starającsię
zamaskowaćrozczarowanie.
Rosiezachichotałaioddałamikurtkę.
‒Niemogęsiędoczekać.
Założyłemkurtkę,nagrzanąjejciałem.Spojrzałem
naniąostatniraz,obróciłemsięiwróciłemnastację.
Kiedytamsiedziałem,sącząclurowatąkawę
zpapierowegokubka,obsesyjniezastanawiałemsię,
czytadziewczynaniebyłamojąAnną,idealnądrugą
połówką.Jednaktoitakbezznaczenia,borównie
dobrzemogłemdlaniejnieistnieć.
Wróciłemdodomunaostatnichnogach.Oczymnie