Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
atyjesteśterazjeszczebardzoosłabionychorobą
iucieczką.Pandoktormówił,żepowinieneśjeszcze
dobreparęmiesięcywypocząć,boinaczejmożebyć
krucho.Ajaciębardzo,bardzokocham,tatusiudrogi,
iniepotociępotylulatachodzyskałem,byśmi,conie
dajBoże,miałchorować.Zresztąchorytoiwielenie
zrobisz,botamzdrowegotrzeba.
ApodrugieciągnąłZdzichdalej,rozczapierzając
swepaluszkijatosiępsimswędemwywinę,
bonatakiegochłopakaniktuwaginiezwróci.Aciebie
tobymożepoznaliiznówbyłobynieszczęście.Nicbyś,
tatusiu,niepomógł,ajeszczesamwpadłwbiedę.
Apotrzeciewytoczyłwreszcieswójostatni
argumentty,tatusiu,musiałbyśmiećdużopieniędzy
ipaszportiróżnepapiery.Ajadostanęprzepustkę
harcerską,apieniędzybędziemipotrzebatyle,cokot
napłakał.Jeszczemożenawetcozarobię.
OjciecuległwięcwkońcuZdzichowymwywodom,
boiciotkaKrysiadonichsięprzychyliła.
Dałsobieradępierwszymrazempowiedziała
todaidrugim.Chłopakjestuczciwyiobrotny,anie
leńiniepędziwiatr;Pangmupobłogosławi.
Zdzichwtedypoczerwieniałzradości,żegociotka
takprzyojcupochwaliła.Poprawdzietomuibyło
dziwno.Myślał,żeodczasuucieczkimawciotceKrysi
zawziętegowroga.Atymczasembyłowprostnaodwrót.
Któregośpięknegowrześniowegowieczoruwyruszył
tedyZdzichnadworzecwGdyni(botamwwilliciotki
Krysimieszkali)iżegnanygorąco,aogosławiony
nadrogęprzezojcaiciotkę,aucałowanysiarczyście
przezLorynkęidwóchdruhów,młodocianychharcerzy
ruszyłwświat.
Otiterazwłaśniejechałjużcałąnocicałydzień,
zbliżającsiędogranicyrumuńskiej.Bo,podczasgdy
Zdzichrozmyślałipodrzemywałtrochę,pociągminął
właśnieChodorów,przeskoczyłrzekęDniestr
nawielkimmościepodJezupolem,krótkozatrzymałsię
wStanisławowieiKołomyi,wreszciezpiskiem
hamowanychkółwpadłnaperonjakiegośdworcaitam