Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
NazywamsięEdytaPawlik.Mamdwadzieściaosiem
lat,zawódarchitektaipiękneplanynaprzyszłość
alboraczejjemiałam,boterazmojeżyciewywróciło
siędogórynogami.
Wszystkozaczęłosięwpewienkwietniowypiątek.
Chociażpiątekuwieluosóbuchodzizaświetnydzień
jakozapowiedźnadchodzącegoweekendu,jazawsze
sięgoobawiałam.Mojaprababciawciążpowtarzała:
piątektozłypoczątek.Dlategooddawiendawna
starałamsięnatendzieńnieplanowaćnicważnego.
Jużodranawpowietrzuwisiałocośzłego.Poranek
byłwilgotny,zamglonyiszary,jakbyniebodawało
znać,żebyniecieszyćsięzbytnionadchodzącąsobotą
iniedzielą.Szłamdopracynastawionapesymistycznie.
Poprzekroczeniuprogubiuraledwiezdążyłamściągnąć
zsiebieprzemoczonypłaszcz,gdypodeszłaEwa,
mówiąc,żeszefchcezemnąrozmawiać.Jejwzrok
zdradzał,żewie,dlaczegowezwanomnienadywanik,
alewolałaniebyćposłańcemzłychwieści.
Pracowałamwniewielkimbiurzearchitektonicznym
osympatycznejnazwieKwiatek.Biuronazwę
zawdzięczałowłaścicielowi,JanowiKwiatkowskiemu.
Naszzespółskładałsięztrzechosóbiszefa,ajabyłam
wśródnichnajmłodsza.Szefnastawiłsię
naprojektowaniewnętrzmieszkalnychihoteli.Łapał
zleceniazcałejPolski,anamzlecałichwykonanie.Nie
bardzomitopasowało.Zatrudniającsiętutaj,
pragnęłamzdobyćpierwszeszlifywzawodzie
architekta,tymczasemjedyne,czegosięnauczyłam,
todobieraćkolorytapet,farbimebli.Czasemmiałam
ochotęporzucićpracę,aletegoniezrobiłam,bonie
lubięzmian.Szybkozauważyłam,żenaszszefnie
należałdowybitnycharchitektów,chybanawetnie