Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gdzietaczwórka?Lilka,jakzwykleprzedspotkaniemzmatką,była
zdenerwowanairozkojarzona.
Ewelinapociągnęłasiostręzarękę.
Chodź.
Właśnieznalazłysięprzywłaściwymwagonie,kiedywjegodrzwiachukazałasię
matka.Prawiejejniepoznały.Zrobionatymrazemnajasnyrudy,miaładużokrótszeniż
ostatnio,modnieostrzyżonewłosy.Idealnieumalowana,ubranawmocnowydekoltowaną,
zielonkawąkreację,wyglądaławyjątkowoatrakcyjnieielegancko.
Jakzwykle,najpierwprzystanęłairozejrzałasięteatralniewkoło,niebaczącna
napierającychztyłupodróżnych,adopieropotempodałakonduktorowiniewielkąskórzaną
walizeczkę.Kiedypoodstawieniubagażunaperonpodałmatcerękę,zdecydowałasię
wreszciewysiąść.
Spóźniłyściesięstwierdziłazamiastpowitania.
Ależskąd,mamo…zaprotestowałaLilka,cmokającnapudrowanypoliczek.W
odpowiedziusłyszaławypowiedzianąwściekłymszeptemuwagę:
Prosiłamcięjuż,żebyśpublicznietaksiędomnieniezwracała.Jeszczektośpomyśli,
żejestemtwojąmatką.
PrzecieżjesteśbezlitośnieprzypomniałaEwcia,ściskającmocnorodzicielkę.
Aleosobypostronneniemusząotymwiedzieć.Ślicznie,Ewusiukochana,wyglądasz
wtejzieleni.
Dziękuję.Toco,idziemy?
Tak,tak,oczywiście.Lila,weźmojąwalizkę,proszę.Przynajmniejbędziewiadomo,
poconałożyłaśteokropnedrelichoweportki.Atylerazycimówiłam,żeniemaszfigurydo
spodni!
Kiedywsiadłydoauta,niewielkąprzestrzeńwypełniłodrazuintensywnyzapach
Chanelnumer5,któremumatkabyławiernaodlat,orazjejrównieintensywnymonolog.W
ciągupiętnastuminutpodróżyzdążyłaopowiedziećcórkomzeszczegółamio
przygotowaniachdonajnowszejpremiery,konfliktachzmłodszączęściązespołu,
nieporozumieniachzmężemreżyseremorazoabsolutnejniemożnościdogadaniasięz
teatralnymkostiumologiem.Światsięnajwyraźniejnaniąuwziął,czegopotwierdzeniem
miałbyćfakt,żefryzjerka,zktórejusługodlatbyłazadowolona,tymrazemprzyfarbowaniu
sięniepopisała.
AleżmamozaprotestowałaLilka.Przecieżwyglądaszrewelacyjnie!Wtym
kolorzejestcipoprostuświetnie.
Matkapróbowałasiędoniejodwrócić,alepasyzatrzymały.
Ilerazycięjużprosiłam,żebyśsięniewypowiadałanatematrzeczy,naktórychsię
nieznasz?Tomiałbyćburgund.Burgund!Awyszedłjejzwykły,ordynarnyrudy!Takto
jest,jakkomuśwodasodowauderzydogłowy.Najlepszysalonwmieście,myślałbykto!W
sumiedobrzesięzłożyło,dziewczynki,żemniewezwałyście.Wyskoczęsobiewwolnej
chwilidotejHupało.Tylkoniestetydwiepróbymiprzepadną…
Przecieżmyśmycię,mamo,niewzywałyodezwałasięzzakierownicyEwelina.
Samawymyśliłaśtenprzyjazd.Ocholera,jestmiejsce!ucieszyłasięizaparkowałaidealnie
naprzeciwkoswojejkamienicy.Voilà!
WmieszkaniuEweliny,jakzawsze,uderzyłLilkęgraficznyminimalizm.Byłoto
właściwiejednodużepomieszczenieobiałychścianach,białejpodłodzeilakierowanychna
białomeblach.Sterylnośćwnętrzazostałazłamanakrwistączerwieniądywanuiciemną
plamąsprzętuaudio,ustawionegonastalowymregale.Porozwieszanewszędzie
monochromatycznegrafikiofuturystycznejtematycenadawałymieszkaniudziwnyi
niepokojący,lekkofabrycznycharakter.Lilkawzdrygnęłasięmimowoli.Różnerzeczy
możnabyłopowiedziećotymmiejscu,alenapewnonieto,żejestprzytulne.
6