Rozdział2
Spotkanie
NASTĘPNEGOWIECZORASZYBKOuwinąłemsię
zobowiązkamiprzygospodarstwie.Potempobiegłem
dosypialni,żebysięprzebraćiumyć.Gdyjuż
poprawiłemkrawatiprzygładziłemwłosy,zmarynarką
wręceruszyłemschodamiwdół,omijającnajbardziej
skrzypiącystopień.
–Ważnywieczór,chłopcze?–zapytałdziadek.
SiedziałwrazzwujkiemCharliemprzystolenad
rachunkami.
Uśmiechnąłemsię.Taknaprawdędzisiejszy
wieczórnieróżniłsięniczymodinnychtegotypu
spotkań,aledlamniebyłwyjątkowy.Skinąłemgłową.
–SłyszałemodNata,żewaszagrupkamłodzieżowa
jestcorazwiększa–ciągnąłdziadek.
Znówprzytaknąłem.
–Jestnasjużokołodwudziestuosób–dodałem
zachwilę.
–Todobrze–powiedziałdziadek.–Ktośztych
nowychchodziteżdokościoławniedziele?