Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
UderzyłSzwajcarawtwarz,zanimczłowiekwszkar-
łaciezdążyłgopowstrzymać.
–Dość!–rozkazałmężczyzna.–Niewolnozaczepiać
więźnia.
–Nicnieszkodzi–wtrąciłsięUli.–Jegoniktniena-
uczył,czymjesthańba.Gdybyznałznaczenietegosłowa,
nieuderzyłbyczłowiekaozwiązanychrękach.Możesię
czegośnauczynastarelata.
–Niegadajtyle–warknąłczłowiekwszkarłacie.–
Będzieszsiętłumaczyłpóźniej,przednaczelnymprofo-
sem,oilecinatopozwoli.Aterazruszsię,idziemy.
Gdydotarlidoplacu,skręciliwprawoiweszlidoko-
lumnady.
Naczelnyprofossiedziałprzystole,wypożyczonym
zpobliskiegosklepu.Niskiegowzrostumężczyznamiał
okrągłątwarz,pucułowatepoliczkiorazzimne,szkliste
oczy.
–Kimjesteś?–spytałznudzonymtonem.
–UlricvonderFlue,starszyszeregowy,kompaniaka-
pitanadeBrissaca,adotegodurnyosioł.
Naczelnyprofoszamrugał.
–Możeakurattenczłowieknaprawdęwie,kimjest–
powiedział.–Ocogooskarżacie?
–Morderstwo,wdarciesiędospokojnegodomuzin-
tencjąkradzieży,niesubordynację,napadzbroniąna
przełożonego–wyrecytowałGarrouxszybko.
Rozdziałtrzeci·
43