Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mijam.Kierowcaprzechylasię,opuszczaszybępostronie
pasażeraiproponuje,żepodrzucimnienaprzystanek.
Znamgo,więcsięniewaham.
Wsiadamzuśmiecham,rzucam„dzięki”izapinam
pasy.
Ładnakurtkamówion,chwilępotym,jak
ruszyliśmy.
Taniaitrochęobciachowa,aleciepła.Uśmiecham
siępromiennie,przypominającsobiesłoneczny,choć
chłodnydzień,wktórymwybierałamzLeonem,kręcąc
siępomiędzystraganaminiewielkiegobazarku
naperyferiachRzymu.
WeWłoszechLeonpierwszyrazporuszyłtematnaszych
zaręczyn,ajazrozumiałam,jakwieledlamnieznaczyten
cichy,stonowanyfacetprzedtrzydziestką,którego
poznałamkilkamiesięcywcześniejiktórycałkowicie
odmieniłmojeżycie.
CieszyszsięnanadchodząceBożeNarodzenie?pyta
tymczasemuczynnykierowca,zanimwłączaradio
iwnętrzesamochoduwypełniaświątecznyjazz
wamerykańskimstylu.
Jasne,jakkażdyrzucamlekkimtonem,aonparska
śmiechem.
Czyjawiem?Samznamkilkaosób,którezaświętami
nieprzepadają,włączającwtomniemówi.
Waszastratakwituję,przypominającsobie
upchniętenadnoszafy,ozdobniezapakowanepaczki
zprezentami.Zamierzałamjewręczyćbliskimjużzakilka
dni.Dlamamy,którakilkatygodnitemuznowuprzestała
pić,mampięknysrebrnywisiorekkupionywsieci.Zestaw
garnkówwstylu
vintagecuisine
wypatrzyłamzaśdla
Leona.
Inagledziejesięcoś,czegokompletnienie
przewi​działam,zupełniejakbyktośnieproszonypotrząsnął
hermetycznąszklanąkulą,wktórejodparumiesięcy
wiodłambezpieczne,radosneżycieiwprowadził