Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Listopad1938roku,Warszawa
Zorzauklękłainiespuszczającoczuzdrzwidogabinetu,
podniosłabrzeggrubegoperskiegodywanu.Takjaksięspodziewała,
znalazłapodnimkluczykdoszufladybiurka.Cóżzanieostrożność
zestronychargéd’affaires,PawłaProkofjewiczaListopada.Takie
zachowaniebyłocałkowicieniezgodnezzasadamibezpieczeństwa,
zktórychprzygotowywanogowMoskwie.AlePawełProkofjewicz
byłtylkoczłowiekiem,wdodatkupragmatycznym,nielubiącym
zbytnichkomplikacji.
Sięgnęłapokluczykiprzekręciłagowzamku.Powoliwysunęła
szufladę.Politurabłyszczałatak,żemożnasiębyłowniejprzeglądać.
PawełProkofjewiczlubiłluksusy.Palisandrowemebleprzypłynęły
najegospecjalnezamówieniestatkiemzIndii,gabinetzdobiłyteż
elementyjegoprywatnejkolekcjimisterniewykonany,złocony
zegar,którycogodzinęwygrywałsocjalistycznąMiędzynarodówkę
iulubiona,odlanazbrązu,figurkawznoszącegosiędorykulwa,która
służyłazaprzyciskdodokumentów.
Przezchwilęmiaławrażenie,żesłyszyjakiśdźwięknakorytarzu.
Zamarła.
Nasłuchiwała…jednaknie,nic,cisza.„Głupienerwy”
pomyślała.
Wszufladzieleżałyteczkizdokumentamiicałamasapapierów,
pospinanychspinaczami.Jedenplikzwróciłjejszczególnąuwagę.
Opatrzonapieczęciaminotatkazespotkaniazniemieckimministrem.
Niemiałaczasuczytać.Zkieszenispódnicywyjęłamały,pozłacany
przedmiot.Dlaniewprawnegookawyglądałjakszminka.
Zorzanacisnęłakońcówkęinatychmiastbezszelestniewysunąłsię
maleńkiobiektyw.
Wyjęłazszufladydokumentyizaczęłarobićzdjęcia,kartka
pokartce.Nieomijałaniczego.Wiedziaładobrze,żenawetzpozoru