Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nigdyniezrozumie,jakietotrudneperorowała
zpasjąDaphne.Nigdynietraktowałamsiostryjak
kaleki,aleprzyjacieleczęstomnienamawiali,żebymjej
zesobąwszędzieniezabierała.Obecnośćmojejsiostry
ichkrępowała.Nierozumieli,żeonamożewkażdej
chwiliwylądowaćwszpitalu,dlategokażdawspólnie
spędzonachwilajestnawagęzłota.
Amberpochyliłasięwjejstronę,udającwspółczucie
izrozumienie,choćtaknaprawdępróbowałanaszybko
oszacowaćwartośćbrylantowychkolczykówDaphne,
atakżebransoletkiipierścionkazdobiącegoidealnie
zadbanądłoń.Tachudababamiałanasobiebiżuterię
wartąsetkitysięcydolarówiśmiałaględzićosmutku,
któryoddwudziestulatocieniałjejżycie.Amber
ztrudempowstrzymałaziewnięcieiuśmiechnęłas
niezobowiązuco.
Doskonalewiem,oczymmówiszoznajmiła.
Prostopolekcjachpędziłamdodomu,byopiekować
sięsiostrą,bomamamusiałaiśćdopracy.Itakprawie
wyrzucili,bobrałazadużowolnego,agdybystraciła
ubezpieczeniezdrowotne,niebyłobynasstać
naprywatneleczenie.Byłazdumiona,zjakąłatwością
przychodzijejwypowiadaniewierutnychbzdur
ikłamstw.
Tostraszne.Właśniedlategozałożyłamfundację,
chciałampomócrodzinom,którewtrudnejsytuacji
finansowej.Najważniejszydzieńwmoimżyciu,tokiedy
udałomisięzgromadzićwystarczająceśrodki
ipowołałamdożyciaUśmiechJulii.
UśmiechJuliitotwojafundacja?Amberudałosię
odegraćscenkępodtytułem:omatko,ależmnie