Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
miodrobinęszacunku.
UśmiechzniknąłztwarzyHorace'a.Rycerzwestchnął
wduchu.Niezpowodusugestii,jakobybyłżebrakiem
włachmanach,leczwyłowiwszyzniewagę,kryjącąsię
wzwrocie„chłopcze”.Jużjakoszesnastolatekprzywykł,
iżpotencjalniprzeciwnicylekceważąjegotalenty
zpowodujegomłodegowieku.Większośćdopiero
poniewczasiemiałaokazjępojąć,jakbardzosięmyliła.
–Dokądtozmierzasz?–natarczywiedopytywałsię
brodatymężczyzna.
Horaceniewidziałpowodu,bynieodpowiadać.
–Pomyślałem,żezajadędoZamkuMacindaw–odparł.
–Potrzebujęmiejsca,gdziemógłbymspędzićresztę
zimy.
MężczyznazareagowałnawyjaśnienieHorace'a
szyderczymprychnięciem.
–Wtakimrazieźlesięzabrałeśdorzeczy–wycedził.
–Gdyżtojajestemosobą,któranajmujeludzidlalorda
Kerena.
Horacenieznaczniezmarszczyłbrwi.LordKeren?Imię
tonicmuniemówiło.
–LordKeren?–powtórzyłgłośno.–Sądziłem,
żenaMacindawpanujeSyron?
Pytaniezostałozbytelekceważącymmachnięciem
dłoni.
–ZSyronemkoniec–odpowiedziałbrodacz.–Ostatnio
obiłomisięouszy,żedługoniepociągnie.Zresztą,jak
dlamnie,niechzdycha.Jegosyn,Orman,zbiegł,chowa
sięgdzieśpolasach.TerazrządzilordKeren.
Ajazostałemdowódcągarnizonu.
–Więczwącię…?–Horacestarałsięzachować
całkowicieneutralnyton.
–JestemsirJohnButtle–rzuciłbrodacz.
Horacezachmurzyłsięlekko.Nazwiskowydałomusię
jakbyznajome.No,iprzysiągłby,iżnieokrzesany,
niedbaleodzianyzbirwżadnymrazieniemaprawa
dotytułurycerskiego.Jednaknieodezwałsię.Wyrażając
wątpliwości,niewielebyzyskał,jeszczebardziejzrażając
dosiebieosobnika,którysprawiałwrażeniekogoś,kto