Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Aonnasgonimobdarował–wskazałemgłowąnasąsiada.
–Apanjakgozdobył?
Sąsiadwzruszyłramionami.
–Abojawiem?Wczołgałsięszparąpodbramąnamojepodwórko.
–Cośtakiego!Aniewiepan,czyjonmożebyć?Możektóremuś
zsąsiadówuciekłiteraznieumietrafićdodomu?–drążyłpan
Andrzej.
–Tojakiśobcypies,nieznaszejulicy.ByłoWszystkichŚwiętych,
nazjeżdżałosięludzinagroby,pewniektośprzywiózłpsazesobą,
wjechałwtęnasząbocznąuliczkęiwyrzuciłgotutajzsamochodu.
–Możeitak...Dzieciomsięznudził,tosięgotatuśzmamusią
pozbyli.
PanAndrzejpochyliłsię,przykucnął,wyciągnąłrękęiprzewrócił
pieskanagrzbiet.
–Choleeera!Tożtosuka!Tobędzieszpanmiałdużykłopot!
–zwróciłsiędomnie.
–Jakiznowukłopot?!Jakikłopot?!–zezłościłemsię.
–No...sukatoprzeciewiększykłopotniżpies.
–Panie!Znajdziemyjejdom!
–Panie!Aktopanuweźmiesukę?Jeszczekundla,anawygląd
prawiejamnika?
Wduchuprzyznałemmurację,alezaczynałozmierzchać,apsiak
tuwciążjednakbyłicorazbardziejwystraszonywpatrywałsięwnas
smutnymioczkami.
–Elu,tocorobimy?
–Dodomugonieweźmiemy.Coto,tonie!–powiedziałatwardo.
Apóźniejstarymwełnianymswetremwymościłalegowisko
wpłytkiejskrzyncepopomidorachiwsunęłająpodławkęstojącąpod
pergolągęstoobrośniętąaktinidiąiwinogradem.
Piesekjakbyodgadł,żetomiejscedlaniego,więcwpełzłtam
posłusznieizwinąłsięwkłębek.
***
–Asiu–odezwałemsiędocórki.–Icopocząćztympsem?
–Jaktoco?Zostanieunas–odpowiedziała.
–Alemyśmynigdypsaniemieli!
–Toterazbędziemy.
–Mamasięniezgodzi!
Wzruszyłaramionami.
–Lepiejchodźmyzobaczyć,jakszczeniaczeksięmiewa.
Kundelekleżałnatymstarymczerwonymswetrzeitrząsłsię