Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
LewTołstoj
Wiatronogi
Zorza...
Sklepienieniebastawałosięcorazgłębsze,zorzarozlewałasięszerzej
iszerzej,bielałomatowesrebrorosy,sierpksiężycastawałsięcoraz
bledszy,lasrozbrzmiewałcorazdonośniej.Nawsiwszczynałsięhałas
iruch,awdworskiejzagrodziedawałosięsłyszećparskaniestadniny,
szelestsłomy,aczasemgniewny,przeraźliwykwiktłoczącychsię
uwnijściakoni.
No!ZdążyszprzegłodziłyśtasięmruczałstarypastuchFedź,
otwierającszerokowrota.Apójdziesz!krzyknął,zamierzającsię
najednązklaczy,któraparłanaprzód.
Fedźmiałnasobiewyszarzanąściągniętąpasemkoszulę,zapasem
węzełekzchlebem,wrękusiodłoiuzdeczkęi,oznakęswejwładzy
bat,zarzuconyprzezplecy.
Koniezachowałysiędośćobojętniewobecłajańpastucha:nie
okazałymuaniśladuobrazylubobawy,leczudając,żejetonicnie
obchodzi,odeszłypowoliodwrót;jednatylkostarapatłata
ponaszemukudłataklacz,położywszyuszyposobie,szybko
odwróciłasiętyłem,przyczymktóraśzmłodszychkobyłek,
kwiknąwszy,szturchnęłazadempierwsząlepszązeswych
towarzyszek.
Ano!zgroźbąwgłosiehuknąłjeszczedonośniejFedź,poczym
skierowałsięwkątzagrody,gdziepoddaszkiemstałsamotniestary,
srokatywałach.
Końtenwbrewreszciestadanieokazywałnajmniejszego
zniecierpliwienia,leczzmrużywszyoczy,lizałdębowąbelkęstodoły.
Cozasmakznajdowałsrokaczwtejoperacjitrudnookreślić,dość,
żeczyniłtozpowagąiznamaszczeniem.
Możeityjeszczebędzieszbrykałmruknąłpastuch,kładąckoło
niegonazieminatartąłojemderkęisiodło.
Srokaczprzestałlizaći,jakbywosłupieniu,wpatrywałsięwFedzia.
Wtymjegospojrzeniuniepodobnabyłowyczytaćaniradości,ani
smutku,anigniewu;patrzałdługo,poczymwciągnąwszybrzuch,
westchnąłniezwykleciężkoiodwróciłsię.Pastuchobjąłgozaszyję
i,zakładająctręzlę,rzekł:„Czemuwzdychasz”?
Wałachmachnąłniedbaleogonem,jakbychciałpowiedzieć:„Ot,
nic!TaksobieFedziu”!
Fedźtymczasemwłożyłnańderkęisiodłoprzyczymsrokacz