Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Aledokąd?
PędziłemnaoślepdoWarszawy.Lenkawpakowała
sięrowerempodjakieśauto.Właśniewracamzeszpitala.
Czekałemnawynikbadań,naszczęściejesttylkolekko
poobijana,niemawstrząśnieniamózguaniżadnych
wewnętrznychobrażeń,więc…
DlaczegoniezadzwoniłeśdomniezkomórkiLenki,
żebymiotympowiedzieć?zapytałamzwyrzutem.
Wybacz,Lukrusiuzawiesiłgłos.Poprostu
natoniewpadłem.
Niepomyślałeśotym,żejaodchodzęodzmysłów,
żesięmartwię?Żejestemwciąży,więcniemogęsię
denerwować?!wykrzyczałamjednymtchem.
Uspokójsię,kochaniepowiedziałciepłymtonem
Konstanty,odgarniającmiwłosyztwarzy.
Jakmamsięuspokoić?
Przecieżjużjestem,nicsięniestało.
Czytynierozumiesz,żejaczujęterazwszystko
podwójnie?szepnęłamprzezłzy.
Rozumiem,wszystkorozumiem…Chodź,położęcię
dołóżkaodparłKonstanty,obejmującmnie
ramieniem.
Zakręciłomisięwgłowie.Możezemocji,amoże
odintensywnościzapachów,mieszankijegoperfum,potu
iupieczonychwziołachpomidorów.Gdzieś,jakby
zoddali,odbiteechemodwnętrzaciaładopływały
domnieurywanesłowa.Pozwólsiękochać…uśpijto,
przezcobyłaśnieszczęśliwawzwiązkach…imwięcej
będziewtobiespokoju,tymwięcejpopłynieenergii
miłości…energiapodążazauwagą…uwagaprzyciąga
miłość…wdech…wydech…
uno…due…tre…
czekasz
nato,conajważniejsze…
Mojeramionaotoczyłyjakobręczjegoplecy.Ciało
sklejonezciałemzatraciłoswojegranice.Złączeni
wjednąbryłęprzeturlaliśmysięprzezłóżko.Wpisani
wewspólnyrytm,wypadkowąnaszychoddechów
iuderzeńserc,kołysaliśmysię,razprzyspieszając,raz
zwalniając,jakbynapędzanijakąśzewnętrznąsiłą,
metronomem,którywystukiwałtajemnetemponaszej