Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jegostarania.Razemuczylisiędomaturyzpolskiego.Wramach
powtórkistreszczalisobietreścilekturszkolnych.OczywiścieAntek
chciałrozprawiaćjedynieoksiążkach,wktórychgłównymtematem
byłamiłość.Bawiłsposób,wjakisięwcielałwmłodegoWertera,
przemawiającdoniejzemfaząjakdoLotty.Akiedystawałsię
Gustawem,przybiegałdoniejjakdoMaryli,wręczająckwiaty,
ociekającewodą,wyciągniętewprostzwazonustojącegonastole.
Obiecywał,żeprzetrzymajejnieufność,żeudowodniswojąmiłość.
Marianiewierzyła,alepozwalałamuzachowywaćsięwedługtych
wszystkichprzestarzałych,literackichkanonów.
NabalumaturalnymwymusiłnaMariiobietnicę,żezatańczy
znimwnagrodęzakażdywierszlubwierszowanąukładankę,jakiedla
niej,górnolotniepowiedziawszy,stworzyijejofiaruje.„Iletakich
wierszyzdołabiedakwymyślićijakzrękawawysypać?”pomyślała.
Więcsięzgodziła.Aonprzedkażdymtańcemukładałideklamował
swójnowypoetyckiutwór.Popółnocyzaczęłomubrakowaćtwórczej
inwencji.Podchodziłdokolegówibłagał,bypodpowiedzielimujakieś
nośnesłowo,choćbyzalążekmetaforyczypoczątekwersu.Tańczyła
znimodurzonajegozaangażowaniem.Ajednakniepoddałasię.Nie
uległajednaktejreżyserowanejnagorącomiłości.
PomaturzeonawyjechaładoPoznania,aondoWarszawy.
Wczasiestudiówspotykalisięodczasudoczasucałąlicealnąbandą
naleśnejpolanieprzyJeziorzeGłębokim:zgitarą,śpiewaniem,
pieczeniemkiełbaseknaogniskuiwzajemnymprzekrzykiwaniemsię
podczasemocjonalnychrelacji,coukogosłychać.Arenaplotektak
okrzykniętotewieczory.
„Tonapewnobyłopodkoniecstudiów”pamiętałatodobrze.
NajednązostatnicharenplotekprzyjechałzGosią,koleżanką
zWarszawy.Lekkowstawiony,głośnowykrzykiwał:„Tobędziemoja
żona!”.AGosianic,uśmiechałasięjedynie,skrępowanaobecnością
ludziisytuacją.Mariazamieniłazniąkilkasłów,zAntkiemwogóle
nierozmawiała,bojakośtakchybaobojeniemieliśmiałościpodejść
dosiebie.TylewłaśniewartebyłydeklaracjeiobietniceAntka.
Aterazstałprzednią.Szczupły,gustownieubrany,czarujący,
uśmiechnięty,choćbrakowałotemuuśmiechowijakiegośdawnego