Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I
MariępoznałamwZamku.Jejdoświadczeniezawodowe,atakże
niezależna,zagadkowaosobowośćwzbudzaływemniesporoemocji,
uczućipytań.Niezawielewtedyjeszczewiedziałamożyciu.Młoda,
naiwna,zdziecinnymiwręczmarzeniamiistuprocentowąpewnością,
żecałyświatstoiprzedemnąotworem.Takmiprzecieżwciąż
powtarzalirodzice.Takąwiaręmieliteżmoirówieśnicy.Itakłatwy
wydawałsiędozdobyciaświat,kiedywyprawiałamsięzprzyjaciółmi
wpolskiegóryczynadcieplejszeodBałtykumorzadoinnychkrajów.
Studiaprzeminęłyjakdługiewakacjeijaknigdyniekończącasię
beztroskaizabawa,amojedalszeżyciemiałobyćpodobnieróżowe
iproste.Dlategotrochęsięzdziwiłam,kiedytużprzedzbliżającymsię
absolutoriumzaczęłamodczuwaćniejasnylękprzedprzyszłością.
Miałamwtedyniespełnadwadzieściapięćlat.Tochybapora
nanaprawdępoważnesprawyipodjęciejakiejśpracy–karciłamsamą
siebie.Czułamsięjednaknatylebezradna,żeoddalałamwszelkietego
typutroski,liczącnato,żewszystko,jakdotąd,samosięjakośułoży.
Irzeczywiścietaksięstało.Godzinępoodebraniudyplomuztytułem
magistrazadzwoniłdomnieznajomyrodziców,pracującyodwielulat
wUrzędzieMiasta.PanPiotr,jakbytobyłocośnajbardziej
oczywistegopodsłońcem,zaproponowałmiwystawęfotograficzną
wZamkuKsiążątPomorskich.Zrobiłkrótkiwykładoniektórych
priorytetach,awsprawiecałościpoleciłdzwonićpodpodanynumer.
ItakdotarłamdoMarii–szefowejBiuraWystawArtystycznych.
Zamierzałamoddaćnawystawędokładniestofotografii.
–Liczbastomusimiećdlapanijakieśznaczenie–powiedziała
mocnymistwierdzającymtonemMaria.
–Nie,takwyszło.
–Jakto,takwyszło?Chcemipanipowiedzieć,żeprzez
przypadekwybrałapanistoprac?–tonjejgłosuodebrałmicałą
pewnośćsiebie.Zaczęłamsięzastanawiać,czytomogłabyćdlamnie
jakaśsymbolicznaliczba.Aleniezdążyłamnawetzacząćmyśleć,
atymbardziejcokolwiekodpowiedzieć,gdyżMariarzuciłanie