Book content

Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
RozdziałII
Ob​sy​dia​no​wePust​ko​wie
Kendrależaławyciągniętawfoteluistarałasię
zdrzemnąć,leczmimohipnotyczniejednostajnegojęku
silnikówodrzutowychniepotrafiłauspokoićmyśli.Wraz
zTanuiSethemkolejnymisamolotamiprzebylidrogę
zNowegoJorkudoLondynu,potemdoSingapuru,
awreszciedoPerth,stolicyAustraliiZachodniej,gdzie
wsiedlidoprywatnegoodrzutowca,którymwłaśnie
lecieli.NalotniskachTanukazałimsiękryć
połazienkach,tamzmienialiubrania,anastępnie
krętymitrasamiprowadziłichprzezterminale.
Podróżowalipodprzybranyminazwiskami,korzystając
zfałszywychdokumentów.Wszystkopoto,bynie
ściągnąćuwagiwrogówzeStowarzyszeniaGwiazdy
Wie​czor​nej.
WPerthspotkalisięzTraskiem,Marą,Eliseoraz
jakimśgościem,którynazywałsięVincent.Tenpierwszy
siedziałnawysokościKendrypodrugiejstronieprzejścia.
Piłowałpaznokcie,ajegoczarnoskórałysinapołyskiwała.
Zwcześniejszychdoświadczeńdziewczynkawiedziała,
żeTraskpotrafizachowaćspokójwnajtrudniejszych
sytuacjach.Powszechnieuchodziłzanajbardziej