Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdziałdrugi
Domywydająsięjakbymniejsze,gdywracamydonich
podłuższejnieobecności.Pokojesiękurczą.
Pobrzmiewająwnichmartweecha.Szukamy
pozostawionychongiprzedmiotów,jednakszuflady
puste.Przestawionomeble.Zniknęłynawetskrawki
papieru,którekiedyśchcieliśmyzatrzymać.Zapiski
przeznaczonetylkodlamoichoczu.Adresy,datyurodzin,
rocznice.
Przepadłymojezapiski.Amożezabrałamjezesobą?
Dwieszpulkijedwabiuleżaływgłębiszufladymej
toaletki.Jedenbyłfiołkoworóżowy,drugijasnobłękitny.
Prześlicznekolory.Niegdyśnanajwyższejpółce
garderobytrzymałampuszkębiszkoptów.Ktjednak
jezjadł.PowiedziałamotymCaroline.
AleżBeatrycze,tobyłotrzylatatemu.Sama
jezjadłaś.
Niktsięniezdziwił.Wnaszymdomyzawszebyłocicho
ispokojnie.Krzykaczyniecierpimy.
Wiedzieli,żewrócę.
Niepowinnaśwogólewychodzićzamążoświadczył
ojciec.Popatrzyłnamniesurowoidodał:Czynie
powtarzałemcitego?Ilewłaściwiemaszlat?