Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odsłaniałaudaorazcienistąkępkęwłosówkoloru
ciemnoblondwidniejącąuichzbiegu.Oczymiała
zamknięte,ustarozchylone.
Zbliżyłamsięcichutko,sądząc,zaskoczę.Jednak
anidrgnęła.Rozsunęłanoginiczymwjakimślubieżnym
zatraceniu.Szczupłedłoniespoczywałymiędzyudami,
jędrnymiudamiobiecującymiupojenie.Pośródwijących
sięwlokachwłosówwyraziścierysowałysięwargi
rozkoszy.Wbladymświetleksiężycawydałomisię,
żewilgotne,kropelkiwilgocidostrzegłamteż
napalcachCaroline.Mojasiostraoddychałajednakrówno
ispokojniejakdziecko.
Poruszyłamzaramię.Otworzyłasennieoczy.
Odkryłaśsię.Ej,tonieuchodziszepnęłam
zprzyganąwgłosie.Carolinelubi,gdystrofuję.
Włożyłamdłoniepodjejłydki,lekkojeunosząc.Niczym
troskliwapielęgniarkanasunęłamnaniąprześcieradło
ikoc.Naprześcieradle,tużpodpośladkami,zauważyłam
kilkawilgotnychplamek.Carolineosłoniłarękąoczyicoś
niewyraźniemruknęła.Kilkaniedokończonychsłów.
Długosiedzieliściewtejaltaniepowiedziałam.
Odpowiedziałamicisza.Carolineprzycisnęładłoń
dotwarzyjakbywobronnymgeście.Niedobreznas
dziewczynydodałam.Poruszyłalekkonogami,potem
nadobreznieruchomiała.Zahukałasowa,jakbychciała
przywołaćwiedźmy.
Niedobreodpowiedziałajakechozduszonym