Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Serceomalniewyskoczyłomuzpiersi,gałęzie
chłostałytwarz,alenieprzestawałbiec.Czuł
naplecachoddechprześladowcyiwyobrażałsobie,jak
kulaprzecinapowietrzeiwbijamusięwplecy.Amoże
jużtosięstało?Możezostawiazasobąstrugękrwi?Był
zbytsparalowanystrachem,abycokolwiekczpoza
desperackimpragnieniemżycia.Lodowatakurtyna
deszczuoślepiałagoitłukławmartwezimoweliście.
Potknąłsięiwylądowałwkałużybłota.Szczęktłumika
iświstkulitużprzyuchuświadczyłyotym,
żeprzladowca,zaalarmowanytrzaskiemgałęzi,
gozauważył.Ztrudemzerwałsięnanogiiruszył
zygzakiemwstronęautostrady.Tu,wlesie,jestjuż
trupem,alegdybyzdołałzatrzymaćsamochód,miałby
jeszczeszansę.
Hałasłamanychgałęziiprzekleństwauświadomiły
mu,żeścigającygomężczyznasięprzewrócił,
atodawałokilkacennychsekundprzewagi.Biegł
dalej,kierującsiętylkoinstynktownymzmysłem
orientacji.Pozaponurąpoświatąchmurnanocnym
niebieniewidziałżadnegoświatła.Drogajednakmusi
byćtużprzednim.
Ajeżeliniezdołazatrzymaćsamochodu?
Dostrzegłmiędzydrzewamiledwowidoczne
migotanie,dwazalanewodąsnopyświatła.
Przyspieszył.Płucapłonęłymużywymogniem,oczy
ślepłyodstrumienideszczuiuderzeńgałęzi.Kolejna
kulaprzeleciałaobokizgłośnymuderzeniemwbiłasię