PROLOG
Kopałamcorazgłębiej–wjednostajnym,opętańczym
rytmie.Rozmiękłaoddeszczuziemiaustępowała
stosunkowołatwopodnaciskiemmoichsłabychrąk.
Ażnaglestawiłamiopór,wciemnościnatrafiłam
nagładkikamień.
Sięgnęłampokasetkęznaszyjnikiemiuniosłamjej
wieko.Pięćoprawionychwzłotoklejnotówzalśniło
wodblaskubłyskawicyjakoczywielkiegopająka.Miałam
złożyćjedodołkawziemi...alewówczasnajegodnie
dostrzegłamczaszkę.
Odsłoniłamtylkojejprzedniączęść–leżałazwrócona
twarząkumnie.Oczodołybyłypełneziemi–przezjeden
znichprzerastałkorzeń.Pozbawionadziąsełszczęka
szczerzyłasiędrobnymizębami,awysklepioneczoło,
gładkiejakwielkiejajo,ukazywałonagąkrzywiznękości.
Odskoczyłamwtępymprzerażeniu.
Poczułam,żeziemiaosuwamisięspodnóg
–itodosłownie...