Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sercejejkołatało,gdyweszłanaobszernąwerandę
zzielonąhuśtawką,bujanymifotelamiimnóstwem
doniczkowychroślin.Drżącąrękąnacisnęładzwonek.
Ześrodkadobiegłodgłosszybkich,lekkichkroków.
Ktośbiegłpodrewnianejpodłodze,tupiącgłośno,
bowdomuniebyłodywanów.Maggiezmarszczyłabrwi
iodgarnęładługie,lekkowijącesię,czarnewłosy.Jej
zieloneoczywyrażałyniepokój.KrokiCordamiałyinny
rytm:długie,swobodne,typowomęskie,azarazem
płynne.Tenszybki,nerwowychódpasowałraczej
dokobiety.SerceMaggiezamarło.Czyżbypodjej
nieobecnośćCordkogośsobieznalazł?Możeźle
zrozumiałasugestięEbaScotta?Nagleogarnęły
jąbardzopoważnewątpliwości.
Drzwiotworzyłysięistanęłaokowokozfiligranową
blondynkąopiwnychoczach,którazagadnęła
uprzejmie:
–Tak?Słucham?
–PrzyjechałamdoCorda–oznajmiłaMaggie.Skutki
wyczerpującejpodróżycorazbardziejdawałyjejsię
weznaki,zapomniaławięc,żewypadasięprzedstawić.
–Przykromi,aleznikimsięjeszczeniespotyka.Miał
wypadek.
–Tak,wiem–odparłazniecierpliwiona.–Niech
mupanipowie,żeprzyjechałaMaggie.Bardzoproszę
–dodałałagodniejszymtonem.
Dziewczyna,naokodziewiętnastolatka,skrzywiłasię.
–Onmniezabije,jeślipaniąwpuszczę!Powiedział,
żeniemagodlanikogo.Bardzomiprzykro.
Zmęczeniepodróżąorazirytacjasprawiły,żeMaggie
zapomniałaodobrymwychowaniu.