stojącegoniemalnaśrodkusalonu.Obityzielonym
pluszemwkwiatowewzory,sprawiałwrażenierównolatka
domu,chociażtrzymałsięodniegoznacznielepiej.
Weszłamnastrychiprzekręciłamstaromodnywłącznik.
Światłosłabejżarówkidodawałoatmosferzegrozy,
zamiastjąrozpędzićswoimblaskiem.Przeszłampokilku
pustychpomieszczeniach,zrozczarowaniem
stwierdzając,żeniekryjąwsobieaniduchów,ani
śmiercionośnychtajemnic.
Starymałykuferekujrzałamdosłowniewostatniej
chwili.Pokrytygrubąwarstwąkurzu,stałsamotnie
zawąskimidrzwiamijednegozpokoików.Wysunęłam
gonaśrodekdrewnianejpodłogi,dłoniąstarłampył
ipróbowałamodnaleźćwpękukluczyotrzymanych
odŁopiańskiejnadającysiędootworzeniakłódkiprzy
kuferku.Żadenniepasował,alejeden,najsolidniejszy
inajwiększy,któryniewiadomo,dojakichdrzwibył
przeznaczony,posłużyłmijakonarzędziewłamania
dotajemniczejskrzyneczki.Otwierającją,słyszałam
głośnebicieswojegoserca,jakbyprzeczuwając,żeznajdę
tamcośniezwykłego.Amożebyłytojedyniewyrzuty,
żegwałcęczyjąśtajemnicę?
Wnętrzekuferkawypełnionebyłobrulionami,notesami,
notatnikamiikopertami.Wyjęłamzeszyt,którywyglądał
nawiekowy,iodczytałamtytułnapisanystaranną
kaligrafią,jakiejuczonowprzedwojennychszkołach:
DziennikiAntoninyTańskiej1938.
Uśmiechnęłamsię
dosiebie,mającnadzieję,żepoprzezpamiętniki
mieszkankitegodomuodtworzęjegohistorięipoznam
klimatczasów,kiedyówdomtętniłżyciem.Wzięłam
kuferpodpachę,zeszłamdopustegosalonuisiadając
wogromnymfotelu,zaczęłamczytać.
Nazywamsię
AntoninaTeresaTańskaiwczorajskończyłam11lat–
napisaławswoimbrulioniemaładziewczynka.
Zafascynowanaczytałamzwypiekaminatwarzy
opowieścimałejAntosi,niespodziewającsięnawet,
wjakąpodróżwyruszam…Podróż,którazmieniłacałe
mojeżycie…
1.Polska,Teresin,1938rok