Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nie,niema.
Johnskinąłgłową,aleniewyglądałnaprzekonanego,
gdyprzenosiłspojrzenienaWłocha.
–PanieBruni,załatwiłemsanitariuszazwózkiem
inwalidzkim,któryprzewieziepananaoddziałurazowy.
Jedenzchirurgówplastycznychjestwolny.
GianfrancoBrunispojrzałnaniegoobojętnie.
–Uważamniepanzainwalidę?
–Takajestpraktykaszpitalna,aimszybciejzeszyje
sięranęnagłowie,tymlepiej.
–Nagłowie?
Brunisprawiałwrażeniezbitegoztroputąwzmianką.
Dianazaczęłapodejrzewać,żezapomniałoswojejranie
albonawetjejniezauważył.
–Mapangłębokierozcięcienaczole–wyjaśniłJohn.
–Czyniestraciłpanwpewnejchwiliprzytomności?
Gianfrancomachnąłlekceważącorękąiodwróciłsię.
–Totylkodraśnięcie–wypaliłzirytacją.
Diananiezdołałazapanowaćnadrozdrażnieniem.
–Przeztodraśnięciezakrwawiłpanpodłogę.
Brunigwałtownieobróciłgłowę.
–Copanisobiewyobraża,siostro?Dokogopani
mówi?
–Doczłowieka,któryprzedkładaposłuchnad
prawdę,wyjątkowoupartego,któryniewyrzekłbysię
kontroli,gdybyodtegozależałojegożycie.
Trudnopowiedzieć,któryzdwóchmężczyznsprawiał
wrażeniebardziejzdumionegojejwybuchem.
–Diano–zacząłJohn–możebyłobylepiej,gdybyś
–Krwawię.–Obojeodwrócilisięjednocześnie
izobaczyliGianfrancawpatrującegosięwkrew