Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
napalcach.Jegotwarzmiaładziwnieobojętnywyraz.
–Proszęsięnieniepokoić–ostrzegła,obserwując
goczujnie.
Poderwałgwałtowniegłowę.
–Jasięnieniepokoję.Dajciemitylkoplaster
opatrunek,żebytoosłonić.
–Wtymszpitaluniepraktykujesięsystemu„zrób
tosam”,panieBruni–wtrąciłspokojnieJohn.
–Onamożetozrobić–stwierdziłnagleWłoch,
wskazującpalcemDianę.
Otworzyłausta.
–SiostraSmithniemoże
–Nieumie?
–Oczywiście,żeumie,alekiedychirurgzeszyjeranę,
prawieniebędzieśladu.
BrunispojrzałnaJohnaiwarknął:
–Myślipan,żemojatwarzcośmnieobchodzi?
Zpewnościąchirurgmadziśważniejszesprawy
dozałatwienianiżzszywaniemojegozadrapania.Nie
tylkomójsynwalczyożycie–wycedziłprzezzaciśnięte
zęby,wbijającprzepełnionebólemoczywnieruchomą
postaćnałóżku.–Jachcęją–dorzucił,niepatrząc
naDianę.–SiostręSmith.
Johnwzruszyłramionami,obrzuciłDianępytającym
spojrzeniemikujejkonsternacjispytał:
–Niemasznicprzeciwkotemu?
Zrównąchęciąwłożyłabyrękędogniazdka
elektrycznego,alestarałasięukryćirracjonalne
przerażenie.
–Proszęsięniemartwić.Niejestempieniaczem
–stwierdziłBruni,widzącjejwahanie.