Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Zamekstałnawzniesieniu,wodległościokołopół
kilometraodrzeki,oddzielonyodniejwąskimpasem
lasu.Ciemnadzikazieleńnaturalnierosnącychdrzew
kontrastowałazobszaremstarannieutrzymanych
terenówparkowych,przylegającymbezpośrednio
dozamkowychzabudowań.
Zameklśniłzłociściewpromieniachzachodzącego
słońca.Potężnerozmiarywżadensposóbniekłóciłysię
zpełnymwdziękupięknembudowli.MłodziSkandianie
jeszczenigdyniewidzieliczegośpodobnego.Wpatrywali
sięweńjakzaczarowani,bliscynabożnegopodziwu.
NiesamowitypowiedziałcichoStefan,apozostali
zgodniezamruczeli.WszyscyzawyjątkiemIngvara.
Ocochodzi?Oczymwymówicie?spytałzirytacją.
Lydiaprzepraszającymgestempołożyłarękęnajego
ramieniu.
ToZamekAraluenwyjaśniła.Jestniezwykle
piękny.Wielki,alebardzoelegancki.Lśniwsłońcu,
atewszystkiekoloroweflagiiproporce,i…
NagleIngvarstrząsnąłjejdłoń.Lydiacofnęłasię,
zaskoczona.Mrużącoczy,zwróciłspojrzeniewkierunku
zamku.Widziałtylkojakiśzamazanykształt.Nawetnie
miałpewności,czytenkształttonapewnozamek.
Nodobra.Rozumiempowiedziałszorstko.Zamek
jestpiękny.Pewniemambyćpodwrażeniem.
PrzezchwilęLydianiewiedziała,jakzareagować.
TobyłozupełnieniewstyluIngvaramiłego,