Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
białejakśnieg,azwykleżyweniebieskieoczywyblakły
inagleMatteozmieniłzdanie.Terazjużchciałusłyszeć
kazanie!Chciał,żebydziadekzmieszał
gozprzysłowiowymbłotem,mówiącmu,
żemadorosnąć,ustatkowaćsięiskończyć
zhedonizmem.Miałjednakstraszneprzeczucie,
żeusłyszyzarazcośinnego.
Poprosiłemciętutaj,żebycipowiedzieć…Matteo
niechciałtegosłuchać.Podniósłzbiurkagazetę
irozłożyłją.
Porównującnaszesobą,zapomnieliojednej
istotniejsprawie.Onmiałzobowiązania.
Tyteżjemasz,Matteo.Wobecsiebiesamego.
Pakujeszsięwkłopoty.Towarzystwo,wjakimsię
obracasz,ryzyko,jakiepodejmujesz
RyzykujęnawłasnekontoprzerwałmuMatteo.
Mójojciecbyłżonatyimiałsiedmiorodzieci.
Aprzynamniejdotylusięprzyznawał!
Matteo!Tarozmowaprzybrałainnyprzebieg,niż
Giovanniplanował.Siadaj.
Nie!Porównującmnieznim,umyślniepominęli
fakt,żeniemamżonyanidzieci.Janigdynie
naraziłbymnikogonapiekło,jakieonstworzył.Dawno
temupodjąłdecyzję.Byłkawaleremimiałnim
pozostać.
Giovannipatrzyłnawnukaibałsięoniego.
UwielbiającyzabawęMatteonietylkozachowywałs
jakojciec,aleteżwyglądałtaksamo.Mielizojcem
takiesameciemnoniebieskieoczy,prostenosyinawet
włosyidentycznieopadałyimnatwarz.
ZpowodówznanychtylkosobieGiovanninigdynie