Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Warszawa,rok1989
Wagapaństwa
Spotkanietrwałojużbliskodwiegodzinyinicnie
wskazywałonajegoszybkiezakończenielubtym
bardziej,pomyślałKawecki,wypracowaniejakiegoś
porozumienia.Odkilkunastuminutpowstrzymywałsię
odzabraniagłosu,bardziejprzypatrującsię,niżsłuchając
toczącejsiędyskusji.Siedzieliwkomfortowourządzonym
salonikuwbudynkuPHZUniversal,wbiurze
przewodniczącegoFOZZFranciszkaKlamka.Choćmoże
„salonik”tozbytwyszukanesłowonaokreślenie
dwunastumetrówkwadratowych,wyposażonych
wmiękkąsofę,trzyfotele,kilkakrzesełiławę
zeszklanymblatem.Niewątpliwiejednakzaletątego
miej​scabyłaci​sza.Ibrakpod​słu​chu.Cho​ciaż,ktowie?
Żałował,żedałsięWaldkowinamówićnarobotę.
Inicjatywaludzidobrejwoli,jakusłyszał.Jasne.Znał
obecnychzwidzenia,zniektóryminawetwymieniałsię
poglądami.Znajdowalisięwśródnichprzedstawiciele
MinisterstwaFinansów,MinisterstwaHandlu
ZagranicznegoorazNarodowegoBankuPolskiego.Sam
KlamekbyłtakżeczłonkiemRadyNadzorczejBanku
Handlowego.Przypadkowozawarteprzyjaźnie
iwpływowesojuszeweliciewładzy.Niezmieniało
tojednakfaktu,żebylidziwnązbieraninąreprezentantów
róż​nychpro​fe​sji,któ​rychłą​czy​łojed​no:po​li​ty​ka.
Ionimielidecydowaćoprzyszłościtegokraju!Kto
imdałdotegoman​dat?!
…acopowieciepaństwonato,żeKościółkatolicki
ladachwilaotrzymaosobowośćprawną?Zmiany
nieuchronne!Musimyiśćzichduchemczasu,
odpowiedziećnawołanienaroduiwykorzystaćszansę,
przedktó​rąsta​nę​li​śmy!
Kaweckipopatrzyłnamówcę.BogusławAbrończyk
przemawiałzpasjągodnąmłodegopowstańca.Gdyby
jednakzobaczyłkrzesło,któreniebezpieczniezaczynało