Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
ZzewnątrzBoulevard–restauracja,wktórejwłaśnie
mniezatrudniono–wyglądałmrocznieitajemniczo.
Gdyweszłamdośrodka,zobaczyłammłodąelitę
Hollywoodwypoczywającąnazamszowychotomanach
iskórzanychławach.Poczułamsię,jakbymwpadłabez
zaproszenianaprywatneprzyjęcie.
Oczekiwałam,żebędzietaksamo,jakwkażdej
zmoichpoprzednichprac.Przejdęjakieśszkolenie
izacznęobsługiwaćgości,alewlokaluReardona
Greenaodbywałosiętoinaczej.Albopopłyniesz,albo
utoniesz.Wszyscyuwijalisięjakwukropie,niktnie
miałczasu,byodpowiedziećnamojepytania,wciąż
komuśzawadzałam.Wokółmnieszalałoistnetornado.
Wzięłamgłębokioddech.Nocóż,skoronie
przydzielonomiżadnegorewiru,tozaczęłamkręcićsię
porestauracji,zbierałambrudnetalerzeidolewałam
drinki.Pewnejkobiecie,którąrozpoznałam
ztelewizyjnegoshow,przyniosłammartinizkawałkiem
cytryny.
–Czymogłabymdostaćcałącytrynę?–zapytała,
poczymzwróciłasiędoswoichtowarzyszy:
–Wolałabymsamająpokroić,bymiećpewność,żejest
świeża.Przechowująjewplastikowychwiaderkach
obsiadłychprzezmuchy.–Wzdrygnęłasięnatęmyśl,
awrazzniącałystolik.Oczywiściewszyscyteż
zapragnęlisamodzielnieprzystroićswojedrinki,zatem
wysłanomniepopomarańczę,cytrynęilimonkę.
Drogadokuchniprowadziłaobokstolików,przy
którychsiedzielicelebryciiwielkieosobistości.