Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
Minąłtydzień,odkądprzyjechaliśmydodomu,przez
tenczaswidywałemNataliętylkoprzyobiedzie,który
unaswdomubyłbardzocelebrowany,gdyżmama
uważała,żejesttojedenzesposobównazacieśnianie
więzirodzinnych.Bardzolubiłemteobiady,alenie
przezostatnitydzień.Wspólnypobytprzystole
wyglądałwtensposób,żemającnauwadzemójostatni
występwKrakowie,noigeneralniecałąsytuację,
starałemsiębyćuprzejmydobólu,atozkolei
sprawiało,żedostawałemmdłości.
WpiątekodbyłsiępogrzebciotkiEvity,która
spoczęławrodzinnymgrobowcuLangów,czylirodziny
mojejmatki.ZastanawiałamnietrochęNatalia,która
przezcałąceremonięnieuroniłaanijednejłzy,
apodczasstypyunaswdomuuparłasiępomagać
wobsługiwaniugości,gd,jaktwierdziła,niechciała
siedziećbezczynnie.
WieczoremwyszedłemdoRadka,wróciłemkoło
pierwszejwnocy,dombyłpogrążonywciemności,
jedyniemójgoldenretrieverczekałnamnieprzy
drzwiachiprzywitałgłośnymradosnymwarczeniem.
Cezar,cichobądź,leżeć!rozkazałem,akudłate
żółtepsiskoposłuszniepoczłapałodoswojegokojca.