Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siękrzywo.
Spojrzałanamnietakjakbyzżalem.
Notak,zatemdoponiedziałku.
Wyszedłemodniejizamknąłemsięwmoimpokoju.
Niewiem,ocochodziło,możegłupiowyszłoz
siostrą,alechciałem,żebypoczułasiębardziejpewnie,
niewiem,rodzinnie.Cosięzemnądziało?Rzucałem
jakieśgłupieteksty…ZaraziłemsięodRadaczyco?
Pokręciłemgłowąiwłączyłemmuzykę.Dźwiękinowej
płytyOffspringrozległysięwpokoju.Naglezadzwoniła
mojakomórka,nawyświetlaczupojawiłasię
uśmiechniętatwarzMarty.
Haloodebrałem.
Hej,skarbie,toja!Głosmojejdziewczyny
ociekałsłodyczą.
Noprzecieżwidzę…isłyszę.Cotam?
Nic,chciałamzapytać,czymożewyszlibyśmy
dzisiajgdzieśnamiasto?Ostatniasobotaprzedszkołą,
wiesz,trzebawykorzystać.
Niedamrady,jestemjużwłóżku,jutrozsamego
ranazawożęRadadoPoznanianaspotkaniezojcem.
Skorojesteśjużwłóżku,tomożespędzimyten
wieczórwinnysposób?powiedziałapociągającym
szeptemMarta.
Akuratśredniomibyływgłowiewieczornewizyty
Martywmoimłóżku,zNatkąpodrugiejstronie
korytarza.
Dajspokój,przecieżjestjużpóźno,pozatym
wiesz,żewielesięumniewdomuzmieniło