Book content
Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
myślączwdzięcznością,żedzisiejszesącienkiejaknaskórek;mógłprzezniepoczućfakturęstronic,
wypukłośćliter,ziarenkakruszącychsięinicjałów.Niepewniesięgnąłnadnoszuflady,aletylko
dotknąłwierzchniejstrony,niewyjmującjej.Terazbyłzłytakżenasiebie,anietylkonachore
systemybankowe.Popełniłbłąd,unikająctejwizytytakdługo.
Ostrożniepogładziłkartki,wydałymusiębezbronneiopuszczonewmetalowymprostokącie
pojemnika.Znajwiększąostrożnościąmusnąłczerwonawykształtnabrzegupergaminu.
–Maszmałoczasu–jegowłasnygłospobrzmiewałsarkazmem.Zamykającszufladęodniósł
wrażenie,żewmetalowymkliknięciusłyszywestchnienierezygnacji.
Potrzebowałcudu,ludzkiegolubboskiego.Niebyłwybredny.