Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
toczłowiekbezmyślny,możliweżepoprostuzły.Ale
mypanabardzolubimyiniechcemy,abypanpogrążał
sięwprzygnębieniu.Możemoglibyśmyjakośpomóc?
Zrobićcośdlapana,dotrzymaćpanutowarzystwa?
JachętniedotrzymamzgłosiłasięNelka.IFiga.
Onapanastrasznielubi.
Piesekjakbydlapotwierdzeniapolizałstarszego
człowiekapodłoni.Wyrwazmierzwiłzwierzakowisierść
nakarku,apotemuniósłdogóry.
Ojdziewczynki,dziewczynkiwestchnąłogrodnik,
najwyraźniejmającnamyślimałąijejsuczkę.Odkąd
MelissazOlafemwyjechali,niebyłomitaklekko
nasercu.
Niechpanpójdzieznamidonasdodomuuprosiła
Nelka.Doktorobiecał,żezrobimybudkęlęgowądla
ptaków,apaniFloraucieszysię,żeniesiedzipanjuż
tusamjakpalec.
Właśnie.BudkaprzypomniałsobiePaweł.Mapan
możejakieśniepotrzebnedeseczki?
OczywiścieZygmuntpostawiłpieskanapodłodze
irozejrzałsięposzklarni.Tutajchybanie,alecoś
znajdziesięwgarażu.Tak,napewno.Zarazprzyniosę…
Ipójdziemy?dopominałasiędziewczynka.
Starszypantrochęsięzmieszał.
Możeinnymrazem…Naprawdę…Niemam
kompletnienastroju.
Ależmusipan.Musi!Wyglądamipannatakiego,
cosięznanabudkachjakmałokto!
Znamsię?wyraziłpowątpiewanieemeryt.
Nozgoda,boniechcęci,mała,sprawiaćprzykrości.
Chodźmyzatempotemateriały.
Pochwilinaulicypojawiłsięintrygującypochód.