Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
‒CharityWyatt?
‒Tak,słucham.
‒Niemieliśmyokazjirozmawiać,alewiepani,kim
jestem.RoccoAmari.Mapanicoś,codomnienależy,
ślicznamałazłodziejko.
Głosmiałgłęboki,uwodzicielskijakzapachdobrej
whiskyalboaromatycznegocygara,mówiłzwyraźnym
włoskimakcentem.
‒Niejestemzłodziejką–odparłabardzo
zdecydowanymtonem.–Mójojciecjestoszustemi…
‒Pracujeszrazemznim.–Płynnieprzeszedłna„ty”.
‒Proszępozwolićmiwyjaśnić!Ojciecmnieokłamał.
Niewiedziałam,cozamierzazrobić.
‒Oczywiście,oczywiście.Dziwne,alenieudałocisię
mnieprzekonać.
Przygryzławargę,starającsięprzywołaćemocje,
któreogarnęłyjąpozniknięciuojca.
‒Niechciałamnicukraść.
‒Ajednakzmojegokontaodpłynąłwnieznanym
kierunkumiliondolarów,atwojegoojcaniemożna
znaleźć.Sprawiedliwościmusistaćsięzadość.
‒Gdybymwiedziała,gdziejestojciec,zmusiłabymgo,
żebyoddałpieniądze.
‒Aleniewiesz,gdzieonjest,prawda?
Niewiedziała.Zresztąitakmocnowątpiła,czy
podjąłbyjakiekolwiekryzyko,abywydobyć
jązkłopotów.Zostawiłjąwtymbagniecelowo,bez
dwóchzdań.
‒Takczyinaczej,chcęcizaproponowaćpewien
układ–ciągnąłRocco.
‒Układ?