Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
McCalluma,spadekpoindiańskimprzodku,rozbłysły
gniewnie.–Gdziekolwieksiępojawi,naprawoilewo
rozdajeuśmiechy.Niejestwstanieoddzielić
odpowiedzialnościzawodowejododruchówserca.
–Zastanawiamsię,czytouczciwe,żebykarać
jąwspółpracąztobą.–Szeryfgłośnowyraziłswoje
wątpliwości.–Cóż,będzieszmusiałzrobićdobrąminę
dozłejgryijakośtoprzetrzymać.Towszystko,
comiałemdopowiedzenia.Niemogęspędzićcałego
dnianadyskusjiztobą.
McCallumwstał.Zeswoimiponadstu
osiemdziesięciomacentymetramiwzrostubyłtylko
owłoswyższyodszeryfa.Ubranywdżinsy,bawełnianą
koszulęisztruksowąmarynarkę,niezwracałnasiebie
szczególnejuwagi,aletylkoosobyspozaWhitehorn
mogłozmylićjegocywilneubranie.Prawiekażdy
mieszkaniecmiastawiedział,żeMcCallumjestjednym
zzastępcówszeryfa,detektywem,itouzbrojonym
wautomatycznączterdziestkępiątkę.
–Niezastrzelnikogo–przestrzegłgoHensley.
–Kiedyktośbędziecigroziłbronią,najpierwsprawdź,
czyjestnabita,zanimgouderzysz.–Skierował
spojrzenienaogromnysygnetzturkusem,który
McCallumnosiłnaśrodkowympalcuprawejdłoni.
–Tocud,żeniezłamałeśmuszczęki–dodał.
–Tąrękągouderzyłem.–McCallumuniósłlewą
dłoń.
–JessicaLarsonczekanaciebiewbiurzeOśrodka
OpiekiSpołecznej–dorzuciłHensleyinatym
definitywniezakończyłrozmowę.