Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
II
Dziśjestdzieńtwoichurodzin,któreczwartyjużraz
obchodzębezciebie.Jakzwykletrochęczasu
poświęciłemnaprzeglądanierodzinnychfotografii
iwspomnienia.Tylkorazdorokupozwalamsobie
naprzyjemność,bodziękiracjonowaniucennych
obrazówzprzeszłościjestemwstanieprzetrwać
niezliczone,niekończącesiędnibezciebie.
Mojeulubionezdjęcietoutrwalonanakliszyscenka
ztwoichpierwszychurodzin.Twojamatkaijabyliśmy
owielebardziejpodekscytowaniniżty,chociażtrzeba
przyznać,żebyłaśraczejradosnymipogodnym
dzieckiem.Dlaciebietamteurodzinytobyłtylkojeden
zwielukolejnychdni.Nicwyjątkowegopozatortem,
którynatychmiastzniszczyłaśpiąstkami.Naliściegości
byliśmytylkomydwoje.Twoirodzice.Chętnie
natoprzystałem,gdyżbyłemegoistąinigdyniebyłem
szczęśliwszyniżwtedy,gdymiałemmojedziewczyny
wyłączniedlasiebie.
Kiedywspomnieniaprzypływałyiodpływały,
sprawdzałemczas.Dwiegodziny.Dokładnietyle.Potem
ostrożnieschowałemzdjęciadopudełka,zamknąłem
jeinarokodłożyłemnapółkę.
Późniejjakzwyklewybrałemsiędobiuraszeryfa.Już
dawnoprzestałodpowiadaćnamojetelefony.Kiedy
mniezauważałprzezszklaneprzepierzenie,widziałem
pojegooczach,żejestprzerażony.
Jestemdlaniegowyzwaniem.Jestemjegoporażką.
Jestemjegożałosnymutrapieniem,boniechcęs