Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sobie,jakieślicznebyłybynaszedzieci!
‒Dajspokój,przecieżwiesz,żeonnigdynie
zdecydujesięnazałożenierodziny,zawszelkącenę
chceudaremnićrodzicomprzekazaniemajątkujego
potencjalnemupotomstwu.Przecieżnawetzmienił
nazwisko,niechcemiećnicwspólnegozLyndon-
Holtami.‒Drugakobietazgasiłaentuzjazmkoleżanki.
‒Przecieżtojestfortuna!Ijednoznajstarszych
nazwiskwAmeryce!
Rosepoczuła,żeściskajejsiężołądek.Wiedziała
dokładnieokimmówią‒oZacuValentim!Więcjednak
pojawiłsięnaprzyjęciu…Znówzrobiłojejsięsłabo.
‒Wszyscymyśleli,żeprzeszedłzałamanienerwowe,
kiedyporzuciłAddisonCarmaichaelprzedołtarzem,ale
onodrodziłsięjakFenikszpopiołów.‒Kobiety
odsunęłysięchyba,boRosemusiałaprzyłożyćucho
dodrzwi.
‒Mówią,żetonajbardziejpożądanykawaler
wStanach.
‒Szkoda,żezawszenachmurzony,ztakimwyrazem
twarzy,żestrachdoniegopodejść.
‒Wiem,niestetytacyzawszesąnajbardziej
pociągający.
Przezchwilęsłychaćbyłojedyniepsikanieperfum
istukotkosmetykówodkładanychnablat.
‒Niedziwięmusię,przecieżnawetgdybyniebyłtak
zabójczoprzystojny,samjegomajątekwystarczyłby,
żebykażdakobietachciałazłapaćgonaciążę.Dziecko
odziedziczyfortunęLyndon-Holtów,jazpewnościąbym
niepogardziłatakimbonusemzasprowadzenie
naświatdziedzica.