Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dymu.
–Jużdziewiąte.Bardzodużozarobiłnainwestycjach
wnieruchomości.
–Jeszczelepiej.Wiem,żeopółnocyzechcemnie
pocałowaćiniemogęsięjużdoczekać.Odrazuwidać,
żejegożonabędziebardzozadowolonawłóżku…
–Skrzywiłasię,patrzącnaLaney,któraniepewnie
zatrzymałasięprzysofiezciężkimfutremwramionach.
–Cotytujeszczerobisz?
–Bardzopaniąprzepraszam,alepotrzebnamipani
kartakredytowa.
–Mamcidaćmojąkartę?Chybażartujesz?Sama
zatozapłaćiprzynieśnamjeszczekawy.Pośpieszsię,
idiotko.
PrzytłoczonaciężaremfutraLaneyzjechaławindą
nadół,przemierzyłaholeleganckiegoHôteldeCarillon
iwyszłananajdroższąulicęMonakozwidokiem
naMorzeŚródziemneisłynnekasynowMonteCarlo.
Portierprzydrzwiachuśmiechnąłsiędoniej.
–
Çava
,Laney?
–
Çava
,Jacques–odpowiedziała,zdobywającsię
nauśmiech,choćsercemiałarównieciężkie,jak
ołowianechmuryzasnuwająceniebo.
Pomokrejulicyśmigałymokresportowesamochody.
Przemoczenituryścizbijalisięwgrupkinachodnikach.
Wkońcugrudniapopołudniabyłykrótkie,awieczory
długie,aledziękitemusylwesteriNowyRokstawały
sięjeszczeprzyjemniejsze.Bogaciludzie,azwłaszcza
ci,którzyposiadalijachty,przybywaliwtedydoMonako
nawystawneprzyjęcia,odwiedzalibutikiisłynne
restauracje.