Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
PiątkowydzwonekobwieszczającykonieclekcjiKlara
przyjęłazogromnąradością.Jeszczetylkonanieśćoceny
iuwagidodzienników.Nibydrobiazg,alemyśl,żewtym
celumusiudaćsiędopokojunauczycielskiego,psułajej
dobrynastrój.Wiedziała,żezastanietamBarankową,
inawetniepróbowałamarzyć,żemogłobybyćinaczej.
Wiadomobyło,żetanieopuszczałaszkoły,dopóki
pozostaławniejchoćjednaduszagodnapotępienia.
Klarawolnymkrokiem,opierającsięoporęcz,weszła
napółpiętro.Marzyłaoprysznicu,któryzmyłbyzniej
intensywnośćostatnichdni,ispędzeniuweekendu
nazupełnymluzie.
Niebyłojejtojednakdane.
Rozległsiępotężnyhukgdzieśwodległymkońcu
korytarza.Kilkasekundpóźniejusłyszałatupotnóg,
zdyszanyokrzyk:„Oooo!Mikiemunareszciesięoberwie!”
izzawinklawybieglidwajuczniowie,omaljejnie
tratując.Zanimzdążyłazareagować,zniknęlizjejpola
widzenia.Ogarniętazłymiprzeczuciaminatychmiast
przyspieszyła.Wkrótceujrzaławoźnązbierającąszkło.
ObokstałapaniBaranek,któratrzymałazauchoMikołaja
ipatrzyłamuprostowoczy.Klarausłyszałajejsłowa:
Jesteśuziemiony,Antoniuk.
Amogęwiedzieć,zacotyrazem?spytałaKlara.
Cosięstało?
Barankowaprzezmomentsprawiaławrażenie
zaskoczonej,możenawetodrobinęzmieszanej,ale
szybkodoszładosiebie.Puściłauchochłopca
iwyprostowałasię.
Przecieżniezaniewinnośćprychnęła.Tymrazem
urządziłsobieboiskonakorytarzu.Pogratulować
pomysłu,pogratulować.