Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
radzićsobiesama.
Kiedywyszłazeszkoły,nazewnątrzkrólowała
cudowniesłonecznapogoda,jakbywopozycjidojej
nastroju.Panowałoprzyjemneciepłoiwiałwietrzyk,dość
silny,bynieśćzesobązapachlasu,póliłąkoraz...
Poszumgłosuzparkinguzarogiem.
Naprawdęchcesz,żebymtozrobił?Wystraszony
chłopakmówiłpiskliwie.Aleprzecież...Samnapisnie
starczy?
Chceszsięwycofać?Drugigłosbyłlodowaty,
bezkompromisowy.
Wcalenie.Aletrochęsięboję.
Wieszgdziemamtwójstrach?Wdupie.Wyluzuj,
zakładtozakład,Wróblu.Jaswojezrobiłem,teraztwoja
kolej.
Aletymiałeśłatwiejszezadanie.
Jeślichceszbyćhonorowy,musisztozrobić.Zróbto,
cykorze,nojuż.Miejtozgłowy.
Klarawyjrzałazzawinkla.Jakieśsiedemmetrówdalej
MaciekWróblewskiprzykucnąłprzykolejejsamochodu,
szykującsiędoprzebiciaopony.Obok,kołyszącsię
napiętach,stałStaszekBaranekipatrzyłnaniego
znieskrywanymrozbawieniem.
Cowyrobicie?!huknęła.
Ujrzawszyją,chłopcyzamarli,apotemrzucilisię
doucieczki.
Maciek!...Staszek!...Wracajcie!
Macieknawetsięnieobejrzał.Skręciłwstronęszkolnej
bramy,wołając:
Janicniezrobiłem!Izniknął.
Staszek!krzyknęłatonemnieznoszącym